Posty

Wyświetlanie postów z styczeń, 2020

Wyspy wyrwane jak z próbnika decoralu- BURANO + MURANO

Obraz
W dalszym ciągu jesteśmy w trakcie naszego tripa po Europie, prosto z cichej (no, w sumie dzięki nam to tak nie do końca) Aquilei, przejechaliśmy na wybrzeże, żeby "odhaczyć" obowiązkową atrakcję Włoch- Wenecję. O samej Wenecji pisać nie będę, bo jest już cała masa przewodników i inteligentnych bloggerów, którzy o niej piszą- a tak poza tym kompletnie mi się nie podobała, więc pozwólcie, że spuszczę na nią zasłonę milczenia. Byłam raz i raczej nie wrócę (chyba, że zawodowo). Co innego jednak laguna wenecka...ooo to już kompletnie inna historia. fot. www.viator.pl DOJAZD Chcąc nie chcąc, trzeba zacząć w Wenecji. Są dwie opcje: albo oglądamy jedną wyspę- kolorową Burano, albo jesteśmy dodatkowo pasjonatami rękodzieła i wybieramy bilet łączony z mniej spektakularną wizualnie wyspą Murano. Jeżeli wybierzecie tę drugą opcję to zostaje wam połączenie kolejowe. Spokojnie, to nie jest żadne pendolino. U nich kolej to także tramwaje wodne :) rozkład o tu tu! 1. Z dworc

Aquileia- dobre wspomnienia z Udine

Obraz
fot. www.bitn.it Dzisiaj zabiorę Was do kolejnego punktu, który mieliśmy przyjemność zwiedzić ekipą. Mowa o Akwilei, czyli ważnym ośrodku turystycznym we Włoszech, który dla mnie miał dość szczególne znaczenie. Był to przystanek na naszej trasie, gdzie w końcu mieliśmy w miarę normalny nocleg (nie licząc spania po austriackiej stronie w ośrodku caritasowskim w przepięknym Heiligenblut) i mogliśmy pierwszy raz od 4 dni w trasie przysłowiowo "dychnąć"i naładować baterie. Moje baterie się naładowały, a telefonu rozładowały, więc akurat z tego miejsca będę się posiłkować zdjęciami z internetu :( Widoki zdecydowanie uległy zmianie, z surowych wapiennych gór, obraz za oknem trochę bardziej się zazielenił. Jedyne co się nie zmieniło, to te zakręty... Naprawdę mam wielki szacunek, zarówno jako pilot jak i uczestnik wycieczek, do każdego kierowcy autokaru, który łamie się na tych serpentynach. Tu naprawdę trzeba mieć umiejętności. (tak wiem, że to nie ta flaga- spoko

Eisriesenwelt- lodu jak...lodu!

Obraz
Pierwszy post na blogu dotyczyć będzie atrakcji niby oklepanej, niby popularnej, ale jednak jak pytam po swoich znajomych, to mało kto wogóle tam zagląda. Mowa oczywiście o Eisriesenwelt, czyli największej na świecie jaskini lodowej. fot. www.navtur.pl Jesteśmy niedaleko austriackiej miejscowości Werfen, 60km od przepięknego Salzburga, rzut beretem od niemieckiej granicy. To właśnie tutaj znajdziecie istny labirynt jaskiń wypełnionych lodem- Świat lodowych olbrzymów. Już teraz brzmi to intrygująco a uwierzcie mi, że na żywo wygląda to jeszcze lepiej. Jeszcze bardziej atrakcyjnie brzmi fakt, że jaskinia jest u podnóża szczytu 2281m n.p.m czyli Hochkogel, czyyyyli już jesteśmy wyżej niż na polskim Giewoncie (1894). Ale od początku. Jak możecie się tam dostać?   DOJAZD Trzeba powiedzieć wprost- nie jest łatwo, ale kto nie ryzykuje ten nie pije szampana ;) Jedno jest pewne- czy jesteście mobilni, czy będziecie korzystać z komunikacji- na pewno warto jest ubrać dobre