Wyspy wyrwane jak z próbnika decoralu- BURANO + MURANO
W dalszym ciągu jesteśmy w trakcie naszego tripa po Europie, prosto z cichej (no, w sumie dzięki nam to tak nie do końca) Aquilei, przejechaliśmy na wybrzeże, żeby "odhaczyć" obowiązkową atrakcję Włoch- Wenecję. O samej Wenecji pisać nie będę, bo jest już cała masa przewodników i inteligentnych bloggerów, którzy o niej piszą- a tak poza tym kompletnie mi się nie podobała, więc pozwólcie, że spuszczę na nią zasłonę milczenia. Byłam raz i raczej nie wrócę (chyba, że zawodowo). Co innego jednak laguna wenecka...ooo to już kompletnie inna historia. fot. www.viator.pl DOJAZD Chcąc nie chcąc, trzeba zacząć w Wenecji. Są dwie opcje: albo oglądamy jedną wyspę- kolorową Burano, albo jesteśmy dodatkowo pasjonatami rękodzieła i wybieramy bilet łączony z mniej spektakularną wizualnie wyspą Murano. Jeżeli wybierzecie tę drugą opcję to zostaje wam połączenie kolejowe. Spokojnie, to nie jest żadne pendolino. U nich kolej to także tramwaje wodne :) rozkład o tu tu! 1. Z dworc...