Eisriesenwelt- lodu jak...lodu!

Pierwszy post na blogu dotyczyć będzie atrakcji niby oklepanej, niby popularnej, ale jednak jak pytam po swoich znajomych, to mało kto wogóle tam zagląda. Mowa oczywiście o Eisriesenwelt, czyli największej na świecie jaskini lodowej.

fot. www.navtur.pl

Jesteśmy niedaleko austriackiej miejscowości Werfen, 60km od przepięknego Salzburga, rzut beretem od niemieckiej granicy. To właśnie tutaj znajdziecie istny labirynt jaskiń wypełnionych lodem- Świat lodowych olbrzymów. Już teraz brzmi to intrygująco a uwierzcie mi, że na żywo wygląda to jeszcze lepiej. Jeszcze bardziej atrakcyjnie brzmi fakt, że jaskinia jest u podnóża szczytu 2281m n.p.m czyli Hochkogel, czyyyyli już jesteśmy wyżej niż na polskim Giewoncie (1894).
Ale od początku. Jak możecie się tam dostać?

 

DOJAZD
Trzeba powiedzieć wprost- nie jest łatwo, ale kto nie ryzykuje ten nie pije szampana ;)
Jedno jest pewne- czy jesteście mobilni, czy będziecie korzystać z komunikacji- na pewno warto jest ubrać dobre, wygodne buty.


Jest kilka opcji na dojazd, po pierwsze- najprościej- autem. Stajecie na parkingu i dalej już jesteście skazani na własne nogi. Całą trasę (zdjęcie powyżej) możecie albo w całości przejść "z buta" albo nieco ułatwić sobie życie i wjechać kolejką. 
Po drugie- pociągi z Salzburga 1) Linia 25707 za około 40 zł ze stacji Salzburg Parsch 2) koleje regionalne ze stacji Salzburg Muelln Alt za niecałe 50 zł- tę stacje bardziej polecam, macie blisko z Centrum.
Po trzecie miks autobus+pociąg- generalnie nie polecam. Okombinujecie się jak głupi, stresy okołoprzesiadkowe was zjedzą a zaoszczędzicie MOŻE dychę- bez jaj.


CENY
Jak to zwykle bywa w Austrii- ceny są iście zachodnie. Chcąc kupić jeden bilet dla standardowego, dorosłego Kowalskiego musicie się liczyć z wydatkiem rzędu 28€ z opcją przejażdżki gondolką, lub 16€ w opcji pieszej. Zniżki? Próżno szukać -50% dla studentów :P żacy zapłacą kolejno 25 i 12 euro. Jeżeli jedziecie rodzinnie, sprawdźcie na ich stronie, bo mają bilety rodzinne!
Aktualny cennik: o tu tu!

_______


My mieliśmy transport własny.

fot. digitourist.wordpress.com

Perspektywa dużej wędrówki nie była jednak za bardzo kusząca, więc po zakupie biletu i tak lecimy na kolejkę (do której i tak trzeba dojść ~20-30min). Wagonik zabiera nas w okolice wejścia do jaskini w niecałe 3 minuty a pod spod swoimi stopami (wagonik częściowo jest przeszklony) możecie podziwiać zaangażowanie piechurów, którzy zdecydowali się na podejście (zajmuje to około 1,5-2h przy pomyślnych wiatrach). Oprócz odważnych turystów z wagonika zobaczycie też świetną panoramę na Alpy Salzburskie i rzekę Salzach- o której jeszcze tutaj będzie. Niestety plastik/szkło/tworzywo?? z którego są wykonane gondole jest już trochę przerysowane, więc przygotujcie się na zdjęcia jak za mgłą...ale spokojnie. Za niedługo będzie świetne miejsce na zdjęcia.

Kiedy już opuściliśmy kolejkę to..nie- nie byliśmy na miejscu :) jeszcze 20 minut marszu po wapiennych skałach, z kilkoma kilkunastoma postojami na trasie. Kto nie wprawiony w bojach- albo palacz: szykujcie się na kilka mikrozawałów, to nie jest Dolina Kościeliska.

 

fot. własne




fot. eisriesenwelt.at


Najlepsze w tym wszystkim jest to, że mimo że człowiek zmęczy się niemiłosiernie, jeżeli nie ma kondycji w górach, to i tak te widoki...nadrobią mu wszystkie przebyte męki i cierpienia. A szczególnie ten:



fot. własne


Kiedy podchodzi się pod drzwi- tak- DRZWI jaskini, wita nas przewodnik udzielający wszelkich instrukcji BHP-o podobnych, w dodatku informuje nas o zakazie wykonywania zdjęć w środku- jak dla mnie małe nieporozumienie, biorąc pod uwagę to że jest to ewenement na skalę światową a i tak wejście jest hermetycznie zabezpieczone przed topnieniem- ale...nie mnie to oceniać. I tak wykonałam kilka fotek "spod rękawa". 
UWAGA! Jeśli podróżujecie w pojedynkę- będziecie musieli poczekać na zebranie grupy. Ale umówmy się...kilka minut więcej na zdjęcia nigdy nie zaszkodzi (wejścia z przewodnikiem po angielsku lub niemiecku są średnio co 30 minut).
Uzbrojeni w latarki i kaski wchodzimy do jaskini i już pierwsze zderzenie z drzwiami- a jest to dobre słowo, pozostaje w pamięci. Do tej pory żałuję, że nie nagrałam filmiku z naszego wejścia. Czemu? tutaj macie krótkie wytłumaczenie, nastawcie na 1:00 ten film
Filmik oczywiście nie odzwierciedla w pełni tego uczucia, ale naprawdę powiew był mocny. Co mogę powiedzieć- nieźle czesało brwi ;)

Zapytacie po co drzwi? To też jest dość ciekawe.
Ponieważ wejście do jaskiń jest otwarte przez cały rok, można powiedzieć, że jaskinia sama się wycwaniła. W zimie do wnętrz spod drzwi do środka wpadają ciepłe wiatry wspomagając proces zamrażania, a latem z kolei (kiedy na zewnątrz jest ciepło) wiatr wieje z wnętrza do wejścia, co zapobiega topnieniu formacji lodowych. 


Samo zwiedzanie zajmuje około 1,5h w przypadku kiedy zadajecie pytania przewodnikowi, jeżeli nie macie zbyt wielu ciekawskich w grupie, powinniście się wyrobić w około godzinę. Jednak tak czy siak, trzeba przygotować się na to, że w środku jest do pokonania trochę schodów po specjalnie przygotowanych drewnianych pomostach. 
W środku zobaczycie mnóstwo lodowych form, od tych które przypominają organy, przez odrzwia, po niezwykle zjawiskowy lodowy wodospad. Temperatura w środku sięga około zera stopni, więc nie jest to niewiadomo jaki Sybir, jednak warto ubrać coś cieplejszego. 

______

 fot. eisriesenwelt.at




fot. własne

__________


HISTORIA
Po krótce- bo sama nie jestem wielką fanką dat podczas zarówno oprowadzania jak i zwiedzania.
Odkryto ją w XIX kiedy to grotołaz, alpinista i...urzędnik szlachcic Anton von Posselt Czorich podczas kolejnej ze swoich wędrówek po jaskiniach alpejskich natknął się na ścianę lodu. Nie podjął się dalszej eksploracji, prawdopodobnie wrócił do domu i żył własnym życiem zagryzając Wiener Schnitzla (koloryzowane) :). Ważne jest, że to tego Pana uznaje się za odkrywcę grot.
Kolejna próba eksploracji odbyła się dopiero 30 lat później (!) przez Aleksandra von Mörka- speleologa urodzonego w Przemyślu! Ten tutaj włożył całą swoją siłę i zaangażowanie na odkucie ściany a za nią ujrzał system komnat i jaskiń z lodowych kryształów, nazwany właśnie Eisriesenwelt, czyli dosłownie z niemieckiego Świat Lodowych Gigantów. Z resztą Pan Alex ma nawet tutaj grotę nazwaną swoim imieniem, w której znaleźć można urnę z jego prochami.

PO PROSTU GEOLOGIA
I na koniec to, w czym czuję się najlepiej. 
Północne Alpy Wapienne, część Alp Wschodnich. Czemu jest tak wiele tych "alp"? Bo każde z nich są inne, Alpy Wapienne, czyli te w których leży Eisriesenwelt jak sama nazwa wskazuje są zbudowane z wapieni i dolomitów (odmiana wapieni), pochodzących z głębokich zbiorników morskich z najstarszego okresu mezozoiku, czyli triasu- to jest ten moment kiedy na Ziemi pojawiają się pierwsze dinozaury. Oho! Zaczyna się- pomyślicie. Ale uwierzcie mi to nie takie skomplikowane.

Przed triasem był okres zwany permem. Czemu o nim mówię? Bo w permie się zaczęło. 
Na terenie dzisiejszej Europy funkcjonował superkontynent zwany Pangeą, przykryty Oceanem Paleotydą. Ten ocean, im bliżej triasu, stopniowo wycofywał się z kontynentu, poprzez ruchy płyt tektonicznych. Te ruchy spowodowały pojawienie się tzw, ryftów (rodzaj rowu tektonicznego), który zalany wodą z tegoż oceanu był podstawą do powstawania ciepłych mórz na terenie dzisiejszych Alp.
A jak ciepłe morze, to i żyjątka. Nastał gorący i suchy trias. Mówiąc wprost- po wielkim wymieraniu w permie (gdzie zginęło ponad 90% organizmów), największa ilość stworzeń pojawiła się właśnie w morzach. Powstały nowe grupy koralowców żyjące do dziś, nastał boom przyrostu naturalnego dla małży- dosłownie było ich wszędzie pełno (co pozwoliło na to, że dotrwały do dziś), było wiele głowonogów, ceratytów- starszych kuzynów amonitów i innych stworzeń. Ta zatrważająca ilość stworzeń (które później w Jurze przybyły w jeszcze większej ilości) pozwoliła na utworzenie alp- przy pomocy oczywiście niezastąpionych ruchów które wyniosły te osady w górę, czyli orogenezy alpejskiej.  Co ma piernik do wiatraka? Alpy Wapienne i wapienie to skały osadowe organogeniczne, zbudowane (na co sama nazwa wskazuje) między innymi z organizmów- a dokładniej z pancerzy tych organizmów. Te odkładane na dnie zbiornika morskiego, po jego wycofaniu są w stanie stworzyć stałą masę, tzw, ciasto skalne. 
Trochę daje to do myślenia, kiedy wyobrazimy sobie ile musiało być tych stworzeń na przestrzeni lat, aby stworzyć tak monumentalne masywy. No i już samo to, że kiedyś na tym obszarze był ocean, potem morze- już powoduje mały wybuch mózgu, prawda?

A skąd tutaj jaskinia? To już efekt erozji, a dokładniej korazji- czyli rozpadu skały pod wpływem różnych związków chemicznych. 
Nie, nikt nie lał kwasu na Alpy, ani też nie było tutaj żadnych kwaśnych deszczy :)
To wszystko wina wody. 
Wapień, oprócz tego że z pancerzyków, zbudowany jest również z kalcytu (węglan wapnia), który w przypadku kiedy nasycimy wodę dwutlenkiem węgla z powietrza którym oddychamy, jest bardzo łatwo przez nią rozpuszczany- wtedy po prostu powstaje kwas węglowy. Przez powstałe szczeliny skalne wcieka więc woda, która niszczy, tj. eroduje jej powierzchnie tworząc (już w dłuuugiej perspektywie czasowej) korytarze. Ta woda, mając dość sprzyjające warunki termiczne- halo, wysokość robi swoje- mając już nie korytarze a wielkie sale zalane wodą i ciągle erodujące jej powierzchnie zamarza w różnych formach- tak zwykle rzecz się ma przy jaskiniach wapiennych
ALE NIE W TYM PRZYPADKU

Tutaj właśnie mamy kolejny ewenement Jaskini Eisriesenwelt- ona została zerodowana nie przez "deszczówkę" a przez rzekę Salzach. A skąd w niej śnieg? A no z tych szczelin i tuneli o których mówiłam wcześniej. Śnieg wpadał do wydrążonej przez rzekę jaskini, woda częściowo topniała, by potem znów skrystalizować się do postaci lodu, który widzimy teraz. 

Co ciekawe, system jaskiniowy ma 42 km, ale jedynie kilometr trasy jest oblodzony i udostępniony turystycznie. Dalsza część systemu jest już klasyczną jaskinią krasową zbudowaną z wapieni. 

_______________



A co jak co, ale widoczki na trasie po Alpach Salzburskich, naprawdę imponujące...
Proszę nie szydzić. Jessica jest zawsze dobrym tłem do filmów krajoznawczych ;)




PRAKTYCZNE INFO:
temperatura ok. 0 stopni
zwiedzanie: od maja do końca października
długość jaskini: 42km jednak tylko kilometr jest zalodzony i udostępniony
ilość turystów: ok. 200 000 rocznie (!!!!)
w okolicy: 
-można ruszyć się na szczyt pobliskiej skały Zamek Hohenwerfen (XI w)- dawno temu służył władcom Salzburga jako baza wojskowa, potem baza do polowań a sam koniec twierdza była używana jako więzienie stanu, więc pozostał z dość złowieszczą reputacją.  Tam codziennie w sezonie letnim robią pokazy lotu sokołów - 13€/os w opcji online
-dla fanów folkloru: Skansen 7 Młynów, nazwany szumnie muzeum. Generalnie.... Skansen jak to skansen. To trzeba lubić :) 3,5€/os 


#tripyszalone #praktykieuropejskie

Do zobaczenia na trasie!
Ola




W opisie posiłkowałam się własnym doświadczeniem, notatkami ze studiów, oraz:

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Majorka: można dostać palmy

Wyspy wyrwane jak z próbnika decoralu- BURANO + MURANO